niedziela, 18 stycznia 2015

Mroczny tchórz.


-Uciekasz od kogoś. Pytanie tylko – od pana czy ukochanego?
-...
-Och, rozumiem. Pana i ukochanego.”*



Kolejny zabity człowiek.

Kolejny zburzony dom.

Kolejne zniszczenia.

Szedł jeden, trzymając trzymetrową maczugę w ogromnych łapach. Nic nie robił sobie z królewskiej broni, na nic były strzały z luków, ataki nożami. Potrzeba było stu zniszczonych domów, by jeden z nich padł zabity. Dwustu ludzi na jednego ogra. A ogrów setki.

-Tato, musimy go wezwać, bez magii nie mamy żadnych szans. - ciemnowłosa dziewczyna odwróciła wzrok od okna.

Miała dość patrzenia na to wszystko. Już wystarczająco te stworzenia zniszczyły jej życie. Mogła zrobić wszystko, absolutnie wszystko, byle tylko odgrodzić je od jej świata.

-Nie możemy. On... To samo zło. Nie rozumiesz. Każda umowa ma swoją cenę. Umowy z nim kosztują zbyt wiele. Jego nie obchodzi nasz lud, jedyne na czym mu zależy to zysk i poniżanie ludzi. Takich ludzi nie zrozumiesz, Belle.

Ojciec załamywał ręce, a jej narzeczony starał się udawać prawego rycerza. Każda kobieta w okolicy wzdychała do ciemnowłosego amanta królestwa, lecz ten obrał sobie za cel akurat księżniczkę. I to akurat tę, która za nic miała sobie jego zaloty.

Faktem było, iż po latach nieustannego ględzenia, w końcu przyjęła oświadczyny nie kryjąc przy tym absolutnego i bezkompromisowego braku jakiegokolwiek zapału. Gdyby nie brak matki, gdyby nie ojciec z rozszarpanymi nerwami i brak ataku ogrów, nigdy, przenigdy nie powiedziałaby Gastonowi nawet tak bardzo smutnego „tak”. Ale rzeczywistość kazała jej to zrobić. I ojciec. Bo przecież po jego śmierci ktoś musiał zasiąść na tronie.

-Nie mamy wyjścia. - prychnęła zdzierając zasłony z okna naprzeciwko króla. - Spójrz, ojcze. Twoi ludzie giną. A Ty tu siedzisz i czekasz aż ogry zrobią nam to co mamie.

-Zamilcz. - przerwał jej wstając.

-Zawsze możemy mu odmówić. Ale lepiej wezwać go nim będzie za późno.

-Niech tak będzie, Belle.


Potwór.


Nie spodziewała się, że to ona sama będzie wyznaczoną przez czarnoksiężnika ceną. Ale był to jej pomysł, jej odpowiedzialność. To niedługo miało być jej królestwo. Chciała być bohaterką. Nie mogła zawieść już przy pierwszej niedogodności. Tylko czy można stać się bohaterem z wnętrza zamku Mrocznego?

Wątpiła. Ale jej królestwo musiało być bezpieczne. Nawet jeśli już nigdy nie mogła go zobaczyć.
Wbrew pozorom praca wiecznej gosposi u Rumpelstiltskin'a nie była wcale taka zła. Tęskniła za ojcem, lecz gdy tylko nie musiała wysłuchiwać jak jej nowy Pan (jak ona bardzo nie lubiła tego określenia) katuje kogoś, kto dopuścił się zamachu na jego osobę, wtedy tęsknota przestawała tak bardzo ją dotykać.

Mężczyzna chciał być dokładnie takim, jak opisywał jej ojciec. Chciał być bezwzględny, nieczuły, zimny i zdolny do wszystkiego. Cóż, nie twierdziła, że nic z tego nie było prawdą. Było, nawet wszystko, ale nie zawsze, nie wszędzie.

Wiedziała, że nie chciał jej bez powodu. Potrzebował towarzystwa. Polubił ją, nawet pozwolił zamienić ciemny loch na przyzwoitą komnatę. Podarował jej bibliotekę, nie sprzedał jej cnoty za informacje. I mimo tego, że do urody Gatsona było mu bardzo daleko, to z każdym dniem coraz bardziej cieszyła się z odwołanych zaręczyn.


Bestia.


Każdy posiadał słaby punkt.

Wystarczyło zapytać o dziecko, by Mroczny spiął się i zmienił nieco nastawienie. Widziała to. Ten błysk w oku, złożenie dłoni czy upicie łyka herbaty z ulubionej, wyszczerbionej filiżanki.


A więc syn, ten jego słaby punkt był jej drogą ucieczki. Tylko nim była w stanie rozbić swoją obietnicę: na zawsze. Mogła wrócić do domu, mogła jeszcze zobaczyć świat.

-Więc pozwalasz mi iść do wioski? Ufasz, że wrócę?

-Och, kochana. Liczę na to, że nie wrócisz.

Nie chciał o nim mówić, nie chciał nawet o nim wspomnieć. I przez to wydawał się jej jeszcze bardziej intrygujący. Wiedziała, że syn stanowił najważniejszy element w jego życiu, był tą stroną medalu, której nie chciał nikomu okazać, był dokładnie tym, co było w stanie zniszczyć potężnego magika.

Poszła, tak jak obiecała, chciała uciec, by zagłuszyć walące serce.
Chciała wrócić do ojca, ale co miałaby powiedzieć? Jak uniknąć ślubu? I nie zobaczyłaby swojego Pana, Pana i ukochanego już nigdy.


Tchórz.


Chciała posłuchać opowieści o jego synu. Chciała patrzeć w jego oczy i nie myśleć o niczym innym. Zdała sobie sprawę, że zapomniała o tęsknocie.

Że przez ostatnie dni, tygodnie, spała spokojnie w swojej komnacie.

Że ostatnimi czasy nie siedziała zapłakana i nie czuła tak mocno tej pustki, którą nosiło jej serce od śmierci matki.
Patrząc na zdziwienie czarodzieja czuła się jeszcze bardziej uradowana swoją decyzją o powrocie.

Wiedziała, że jest zakochana. Tak prawdziwie zakochana.


A pocałunek prawdziwej miłości jest w stanie przełamać każdą klątwę.


Mroczny.


Miłość ma wiele twarzy.

Niektórzy nie są w stanie podjąć ryzyka. Zamykają ukochanych, każą im zniknąć i nigdy nie wracać.

Zapominają o nastającej wtenczas pustce w sercu.

W zamku nastał mrok, porcelana została pobita, wrzaski zdążyły ucichnąć. Roznosiło się tylko echo dwóch zdań:

Ponieważ nikt nie jest w stanie mnie pokochać!”

Na zawsze”

W jej przypadku na zawsze nie miało tak silnego znaczenia. Trzeba przejść bardzo krętą drogę by odzyskać miłość. A potem ją stracić i odzyskać ponownie. Zawsze trzeba umieć się znaleźć.

Tak jak dostrzec wśród tony rozbitej porcelany, jedną, małą, wyszczerbioną filiżankę.





~~~


* Once upon a time s01e12


Ostatnio mi nie idzie pisanie, a kończę w zasadzie wszystko za co się zabiorę. Nie powiem, niezbyt idzie mi pisanie o ludziach z seriali, ale jako, że jeszcze półtora miesiąca muszę czekać na powrót tego serialu, to nie mogłam się powstrzymać, by nie napisać czegoś o mojej ulubionej parze rumbelle. 
Nie wyszło do końca tak jak chciałam, w pewnym sensie najzwyczajniej opisałam część odcinka, ale no naprawdę słabo mi idzie z serialami. Uhh... Przepraszam bardzo każdego, kto czyta tego bloga, na pewno się poprawię, teraz się zaczął jeszcze sezon osiemnastek mojego rocznika, za dwa miesiące i ja otrzymam dowód pełnoletności i na tę okazję na pewno coś przygotuję ;)
Myślę jednak, że napiszę coś wcześniej. Mam nadzieję ;> 

1 komentarz: