sobota, 7 lutego 2015

Clean


-Przecież nic mi nie jest. - jasnowłosa dziewczyna pochyliła lekko głowę w bok patrząc z uśmiechem na przyjaciela.

Sztucznym, bo sztucznym, ale jednak uśmiechem.

-Gówno prawda. - ten prychnął kręcąc lekko głową. - Wstajesz, żyjesz i idziesz spać. Sypiasz z facetami po trzeciej randce, a potem ich zostawiasz.

-Chcę się zakochać. Szukam kogoś odpowiedniego. - dziewczyna wywróciła oczami.

-I masz w dupie, że ten z przydługimi włosami rozbeczał się jak baba, kiedy go rzucałaś.

Dziewczyna zaśmiała się pod nosem podchodząc do drzwi swojej ulubionej restauracji.

-Od kiedy zaczął Cię obchodzić mój były chłopak? - zapytała łapiąc i pociągając za klamkę.

-On? - ciemnowłosy prychnął. - Mam w dupie jego los i dobrze o tym wiesz. Tu chodzi tylko o Ciebie.

-Zawsze traktowałam ludzi jak nic niewarte, zbędne pionki uprzykrzające mi życie. - wywróciła oczami. - Nic się nie zmieniło.

-Zgadza się. Tylko zawsze były wyjątki.

Blondynka westchnęła głęboko. Niechętnie potwierdziła słowa przyjaciela skinieniem głowy.

Weszli do środka i zamówili lody. Ona – miętowe, a on – czekoladowe. Usiedli przy jednym ze stolików przy oknie zajadając się zimnymi przysmakami.

-Teraz takim wyjątkiem zostałem tylko ja.

-Czuj się zaszczycony.

-Czuję. - zaśmiał się przechylając się trochę do tyłu. - Ale nie jesteś szczęśliwa.

-Jestem.

-Uciekasz oczami.

-Nieprawda. Patrz. O teraz. - oparła się łokciami o stolik i spojrzała na niego uważnie. -Jestem szczęśliwa.

-Cały świat w to wierzy. - skinął głową. - Ale ja nie jestem całym światem. Jestem dla Ciebie kimś więcej, wyobraź to sobie.

-Wiem.

-Więc po jaką cholerę łżesz?

Spojrzała w stronę okna. Ciężko było znieść tak intensywne spojrzenie zielonych oczu. Zwłaszcza takich.

-O, idzie Michael, mój chłopak. Muszę lecieć.

-Siadaj. - syknął. - Wracaj tu, no! Słyszysz! Potrzebujesz mnie teraz! Jeszcze Cię dopadnę, zobaczysz.

Słyszała, ale nie reagowała. Wybiegła zostawiając lody na stoliku. Zje, pomyślała, lubi miętowe.

-Cześć kochanie! - chłopak zza jej pleców spojrzał na nią z uśmiechem.

O nie, pomyślała, on naprawdę tu był?

Nie miała najmniejszej ochoty widywać się ze swoim chłopakiem. Najmniejszej. Spojrzała na niego z niechęcią, po chwili zamknęła oczy i westchnęła.

-Przepraszam. - powiedziała nie bardzo wiedząc czemu. Pokręciła głową, odwróciła się i ruszyła przed siebie. Nie oglądała się, nie wiedziała gdzie idzie. Prosto przed siebie, w ciszy, nie odpowiadając na zaczepki żadnego z przechodniów.

Przez kilka godzin wędrowała bez celu, ale to „bez celu” zaprowadziło ją prosto pod żółty, piętrowy domek na obrzeżach miasta. Tabliczka z napisem „na sprzedaż” wciąż czekała i wabiła potencjalnych kupców. Niewiele myśląc przeszła przez płotek tak, jak robiła to miliony razy wcześniej.

Ominęła niewielki ogród, w którym kwiaty dawno zdążyły już zwiędnąć, wspięła się po balustradzie na pierwsze piętro i przez okno weszła do jednego z pokoi.

Tak jak kiedyś.

Pokój był pusty, całkowicie pusty. W koncie, tam gdzie kiedyś skakali po łóżku z czarną, satynową pościelą, teraz widziała tylko obdarty kawałek tapety. A tam gdzie siadali na białym, puchatym dywanie, nie było nic, prób gołej podłogi.

-Dlaczego nie potrafię tak naprawdę dać Ci odejść? - zapytała opierając się o okno.

Aż dziw, że ono stało tak jak kiedyś. Zawsze oglądali z niego gwiazdy. Zawsze widziała stąd inne życie. Nikt nigdy nie docenia swojego szczęścia, dopóki go nie straci.

Trzy kroki w przód.

Dwa w tył.

I obrót.

Kolejna godzina minęła na bezsensownym tańcu i szwędaniu się po opustoszałym pokoju. I w końcu wróciła do domu.

Spojrzała na wazon z białymi różami, które od dziesięciu miesięcy zdobiły jej biurko. Nie były piękne, zdążyły dawno wyschnąć, a woda podtrzymująca je przy życiu - wyparować. Nie zmieniała jej, bo za dużo by o nim myślała. Próbowała wyrzucić zwiędłe kwiaty tysiące razy, ale nigdy jej się nie udało. Listy od niego wrzucała na dno szafki, te całe i te podarte. Żeby nie musiała ich oglądać, ale miała świadomość, że zawsze tam będą.

-Nie potrafię zapomnieć na własne życzenie. - prychnęła patrząc na zdjęcia, które dawno temu wrzuciła pod łóżko.

Sięgnęła po telefon. Dwadzieścia trzy nieodebrane połączenia od przyjaciela i siedem wiadomości. Kochany. Nawet się uśmiechnęła.

Przeczytała wszystkie listy, a te podarte wcześniej podarte posklejała. W końcu usiadła przy biurku z czystym papierem listowym

Drogi,

zaczęła przygryzając czarne pióro. Pierwsze zdania szły koślawo, ale każde kolejne było coraz łatwiejsze. Na papierze widniało kilka pojedynczych mokrych plamek, ale nie zwracała na to większej uwagi. Było jej lepiej, co wcale nie znaczy, że dobrze.

Sięgnęła po swoje ulubione perfumy i psiknęła dwa razy na kartkę. Tak jak zwykła to robić kilka miesięcy, a może już rok?, wcześniej.

Dopiero zamykając kopertę zdała sobie sprawę, że słońce świeci już nad horyzontem. 6:41.

Zamknęła list w kopercie i sięgnęła po telefon.

-Nareszcie oddzwaniasz, martwiłem się. - usłyszała po kilku sekundach. 

-Przepraszam. Możesz pójść ze mną na pocztę?

-Teraz? - zapytał nieco sennie.
-A od które jest otwarta?

-Od ósmej.

-7:50?

-Mogę być gotowy za 10 minut.

-Przyjdę do Ciebie.

-Nie będziesz sama chodziła o tej godzinie po ulicy. Ja przyjdę.

-Dziękuję. - westchnęła do telefonu - Za wszystko.

-Jak się masz?

Uśmiechnęła się lekko.
-Nareszcie czuję, że jestem czysta.  



~~~ 



Późno, bo późno, ale jest. Nie będę kłamać, to opowiadanie całkiem mi się podoba. Taką historię w głowie miałam od kilku dni i ma dużo wspólnego z piosenką mojej ukochanej Taylor Swift pod  takim tytułem jaki nadałam temu opowiadaniu. 
Mała zmiana zasad. Ponieważ widzę, że wchodzicie na mojego bloga, a komentarzy nie ma prawie wcale to zacznę się o nie upominać. Dopóki pod postem nie będzie trzech komentarzy to nie udostępnię niczego nowego. Życie bywa niemiłe ;)

5 komentarzy:

  1. Cześć, jak to zwykle bywa przypadek chciał, że trafiłam akurat tutaj. Blog jest świetny. Przyjemna dla oka oprawa, miniaturki podzielone tak jak lubię. To duży plus, że zachowujesz tutaj porządek. Co do treści jestem pod wrażeniem. Masz duży talent. Miniaturki są bardzo wciągające. Nie myślałaś o tym żeby założyć kolejnego bloga związanego z jedną z par? Z twoją oryginalnością i pomysłowością mogłoby z tego wyjść genialne opowiadanie z wciągającą fabułą. Proponowałabym ci Harrego I Hermionę. Ten fragment o proroku jest wybitny. Jestem ogromną fanką tej pary i myślę, że znalazłoby się jeszcze wiele osób, które łąką tych opowiadań, bo w internecie jest ich tylko garstka. Strona trafia do ulubionych :). Polecę znajomym. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie napisałabym coś takiego, jednak nie mam za bardzo pomysłu jakby pociągnąć coś dłuższego, żeby było takie inne niż inne :) Ale dziękuję bardzo za piękny komentarz ;>

      Usuń
    2. :) rozumiem twoje aspiracje i fakt, że chciałabyś napisać coś niebanalnego - sama mam podobnie. Mimo wszystko, uważam, że inwencji twórczej by ci nie zabrakło. Jako że nieustannie szukam czegoś związanego z tą parą, przeczytałam już chyba wszystko co było możliwe przyznaję, że twoje spojrzenie na nich jest nowatorskie. Nie będę nalegać (chociażbym chciała), ale gdybyś zdecydowała się, byłoby mi miło ;). Póki jeżeli chodzi o miniaturki składam zamówienie na tę właśnie parę. I cóż miłego rozpoczęcia tygodnia. ;)

      Usuń
  2. Cześć, jak to zwykle bywa przypadek chciał, że trafiłam akurat tutaj. Blog jest świetny. Przyjemna dla oka oprawa, miniaturki podzielone tak jak lubię. To duży plus, że zachowujesz tutaj porządek. Co do treści jestem pod wrażeniem. Miniaturki są naprawdę wciągające. Nie myślałaś o tym, żeby założyć bloga z jedną z par? Z twoją oryginalnością i pomysłowością wyszłoby z tego genialne opowiadanie z wciągającą fabułą. Proponowałabym ci Harrego i Hermionę. Jestem fanką tej pary i myślę, że znalazłoby się jeszcze wiele takich osób, które łakną tych opowiadań, bo w internecie jest ich tylko garstka. Strona trafia do ulubionych:). Polecę znajomym. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, trafiłam na twojego bloga przez przypadek. Jest świetny. Oprawa bloga robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Miniaturki uporządkowane i podzielone, za to również duży plus. Co do treści, myślę, że dysponujesz ogromnym talentem, który w parze z twoją pomysłowością daje niesamowity efekt. Nie spotkałam się jeszcze z tak oryginalnymi miniaturkami. Co powiesz na założenie bloga o jednej z tych par? Jako, że jestem ogromną fanką pary Harry i Hermiona, proponuję ci właśnie ich. Stworzyłabyś z tego coś naprawdę przyjemnego dla czytelnika. Może rozważyłabyś moją propozycję ?. Blog oczywiście wędruje do ulubionych. :). Polecę innym. Pozdrawiam. Ps. Jeżeli pojawi się tu kilka moich komentarzy to z góry przepraszam, ale miałam mały problem z ich dodaniem.

    OdpowiedzUsuń