niedziela, 25 maja 2014

„I'm feelin' electric tonight”


To opowiadanie dedykuję mojej kochanej Rose, mam nadzieję, że mnie nie udusisz ;*

~~~

-Chyba zaraz szlag jasny mnie trafi! - wykrzyknęła ze złością Ginewra Weasley.

Wywróciła oczami, przeciągnęła się i spróbowała usiąść wygodniej. Westchnęła dwa razy.

-Oddychaj Ginny, to pewnie gnębiwtryski tak na Ciebie działają. - odparła z uśmiechem Luna, wynurzając twarz zza jednej z gazet.

-To nie gnębiwtryski, tylko Ślizgoni tak na mnie działają. - prychnęła Weasleyówna. -Neville przyznaj, jak tak wygląda jazda z nimi do szkoły to co to będzie jak już znajdziemy się w Hogwarcie! - mruknęła i wyjrzała przez okno.

Plum. Brązowa plama, tym razem brązowa, rozlała się na samym środku szyby, po czym powędrowała do szpary łączącej wnętrze pociągu zresztą świata. Co prawda okno było zamknięte, „srebrna trójca”* postarała się o to już po plamie zielonej, czerwonej i czarnej. Potem pojawiła się jeszcze granatowa i fioletowa.

Ginny cały czas zaciskała zęby mówiąc tylko w myślach: Spokojnie, oni chcą nas tylko zdenerwować. Nie daj im tej satys...

-No nie! - wrzasnęła głośniej niż zwykle.

Tym razem plama ich pokonała. Nie wystarczyło, że Neville z całej siły starał się domknąć okno, i tak plama się przedostała i wybuchnęła śmierdzącym gazem.

Cała trójka skrzywiła się jak na zawołanie. Ginny myślała, że teraz, gdy nie Fred i George nie chodzą już do Hogwartu, nie będzie musiała znosić takich wybryków. A jednak. Cudowna niespodzianka.

-Mam list do Nevi.... - drzwi ich przedziału otworzyły się gwałtownie, stał w nich ciemnowłosy chłopak z wyciągniętą dłonią, na której leżał jakiś papier.

Rudowłosa wywęszyła okazję do ucieczki z przedziału. Chciała pójść do sprawców problemów na ich oknach i doprowadzić te problemy do definitywnego końca. Prześlizgnęła się obok chłopca próbującego donieść jej przyjacielowi przesyłkę i nie zważając na 'rozsądny' głos Luny, pobiegła prosto w stronę wagonu domu węża.

Nie było wielkiego tłumu, co rusz przewijał się tylko pojedynczy uczeń, którego zdolna była odepchnąć bez żadnego problemu. Nawet nie zwracała na to uwagi, myślała tylko o tym, by zrobić jak największą burdę bandzie Malfoya.

Dotarła do wagonu Ślizgonów, pozostało jej już tylko znalezienie winowajców. Nie zawracała sobie głowy pukaniem, po prostu otwierała kolejne drzwi, patrzyła kto tam siedzi i co robi, a gdy uznawała, że 'jest czysto', szła dalej. Dopiero siódmy odwiedzony przez nią przedział okazał się być tym właściwym.

Na jednym z siedzeń miejsce zagrzewał niepodważalny król wszystkich Ślizgonów – Draco Malfoy, którego skronie były masowane przez zgrabne dłonie wielbiącej go po wsze czasy Pansy Parkinson. Na siedzeniu naprzeciwko, Ginny dostrzegła jednego ze Slytherinowskich przystojniaków – Blaise'a Zabiniego.

Ten ostatni chyba bawił się w mugolskiego chemika, gdyż dookoła niego znajdowało się mnóstwo, ale to mnóstwo kolorowych, bulgoczących substancji. Z różnymi zapachami.

Ten widok nie uspokoił Ginewry, przeciwnie, stała teraz oko w oko ze sprawcą wybuchów, plam i smrodów w jej przedziale. I śmiał tworzyć kolejną broń!


-Zabini. - syknęła mierząc go nienawistnym spojrzeniem.

Chłopak zupełnie się nie przejął, odstawił jedynie swoją robotę.

-Blaise, załatw to proszę na zewnątrz, nie zamierzam gościć Wesleyówny w naszym przedziale. - powiedział sucho Malfoy mierząc dziewczynę od stóp do głów.

Ginny poczerwieniała. Ze złości rzecz jasna.

-Już, już. - wywołany przez Dracona chłopak wstał, otrzepał spodnie i minął zaskoczoną dziewczynę w drzwiach.

-A ty dokąd?! - zerwała się zdając sobie sprawę z sytuacji.

-Tutaj. Słyszałaś. Nie chcę burdy we własnym przedziale. - odparł opierając się o ścianę.

-A mi w moim to już możesz burdę robić?! - postąpiła krok do przodu, drzwi zdążyły się za nią zamknąć.

-No, najwyraźniej. - uśmiechnął się wrednie.

-Ty mały, podły...

Nic nie było w stanie utrzymać Ginny. Rzuciła się na niego z pięściami. Biła na oślep, nie zważając na to w co trafia. I tu był jej błąd.

Chłopak z początku zwyczajnie nic nie robił tylko śmiał się pod nosem. Ale wyczuwszy odpowiednią okazję złapał rudowłosą za nadgarstki, obrócił ją, zupełnie jak w tańcu tak, by stała tyłem do niego oplatając w dodatku brzuch ramionami. Uśmiechnął się szerzej.

-A może chciałem po prostu zwrócić Twoją uwagę? - szepnął jej do ucha.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, lekko poczerwieniała, przechyliła głowę by móc go widzieć. Zastygła, nie mogła się wyrywać. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie wiedziała co. Chłopak zaczął nachylać się w jej stronę, patrzyła na niego, ale była na tule oszołomiona, by nie móc się ruszyć. Przymknęła oczy.

Czuła jego zapach, drogie perfumy, ciepło. Podobało jej się to, podobało bardzo.

-Ja nie wierzę, Wesley z Zabinim! - Wykrzyknął ktoś w pewnym momencie.

Odsunęli się od siebie jak oparzeni. Ginny zdawała sobie sprawę, że jej twarz może się trochę zlewać z włosami, patrzyła na autora tamtych słów i denerwowała się bardziej.

-Smith! - warknęła pod nosem.

-Ale będą jaja jak to opowiem! - Zachariasz Smith wciąż się śmiał. - Mogłem zrobić zdjęcie... Zróbcie to jeszcze raz!

Podczas gdy rudowłosa wewnętrznie szalała ze złości, ciemnoskóry stał spokojnie i mierzył chłopaka pustym wzrokiem.

-Nic nikomu nie opowiesz. - syknęła

-Miałbym stracić taką okazję?! Marzenie!

-Bo nie będziesz miał okazji. - wyciągnęła różdżkę.

-A co ty mi możesz zrobić, Ginny? - Smith założył ręce na piersi.

-Jeszcze się przekonasz.

Wycelowała w jego stronę, powiedziała zaklęcie.

A profesor Slughorn właśnie wybrał się na przechadzkę.


~~~

-Więc, jak to się stało, że Slughorn Cię tu zaprosił? - Harry i Neville patrzyli na swoją przyjaciółkę lekko zakłopotani. Przecież on zapraszał tylko tych, którzy mieli bogatych lub sławnych krewnych. Wiadomo, takich jak oni, Cormac czy Zabini. Ale żeby Ciebie, Ginny?

-Zobaczył jak rzucam urok na Zachariasza Smitha. No wiesz, tego kretyna z Hufflepuffu, był z nami w GD.

-Czemu to zrobiłaś?

-Yy... On wciąż wypytywał mnie o to, co się wydarzyło w ministerstwie, w końcu się wkurzyłam. - wzruszyłam ramionami. - Ale nie ważne, muszę iść. Jestem umówiona.

-Z kim?
-Yy. Z Luną, oczywiście.

~fin~



*„Srebrna trójca” - tu: Ginny, Luna, Neville. 

Wiem, że obiecałam to już dawno temu, a teraz wstawiam takie no nie na tyle dobre, bym była zachwycona. Ale no tak to widziałam i nie chciałam dłużej przetrzymywać, więc zostaje ;) 
Mam nadzieję, że Ci się spodoba, Rose ;*
tytuł jest cytatem z piosenki Lany Del Rey - Summertime Sadness ;]

1 komentarz:

  1. Świetne <3 Bardzo ciekawie wplotłaś wątek z Zabinim i Ginny do kanonu. Byłam w szoku, bardziej spodziewałabym się tego na jej szóstym roku, a tu takie coś xD Jestem pod wrażeniem :D Tylko nie do końca rozumiem słowa 'burda' xd

    OdpowiedzUsuń