To opowiadanie dedykuję mojej kochanej Rose, mam nadzieję, że mnie nie udusisz ;*
~~~
-Chyba zaraz szlag jasny mnie trafi! -
wykrzyknęła ze złością Ginewra Weasley.
Wywróciła oczami, przeciągnęła się
i spróbowała usiąść wygodniej. Westchnęła dwa razy.
-Oddychaj Ginny, to pewnie gnębiwtryski
tak na Ciebie działają. - odparła z uśmiechem Luna, wynurzając
twarz zza jednej z gazet.
-To nie gnębiwtryski, tylko Ślizgoni
tak na mnie działają. - prychnęła Weasleyówna. -Neville
przyznaj, jak tak wygląda jazda z nimi do szkoły to co to będzie
jak już znajdziemy się w Hogwarcie! - mruknęła i wyjrzała przez
okno.
Plum. Brązowa plama, tym razem
brązowa, rozlała się na samym środku szyby, po czym powędrowała
do szpary łączącej wnętrze pociągu zresztą świata. Co prawda
okno było zamknięte, „srebrna trójca”* postarała się o to
już po plamie zielonej, czerwonej i czarnej. Potem pojawiła się
jeszcze granatowa i fioletowa.
Ginny cały czas zaciskała zęby
mówiąc tylko w myślach: Spokojnie, oni chcą nas tylko
zdenerwować. Nie daj im tej satys...
-No nie! - wrzasnęła głośniej niż
zwykle.
Tym razem plama ich pokonała. Nie
wystarczyło, że Neville z całej siły starał się domknąć okno,
i tak plama się przedostała i wybuchnęła śmierdzącym gazem.
Cała trójka skrzywiła się jak na
zawołanie. Ginny myślała, że teraz, gdy nie Fred i George nie
chodzą już do Hogwartu, nie będzie musiała znosić takich
wybryków. A jednak. Cudowna niespodzianka.
-Mam list do Nevi.... - drzwi ich
przedziału otworzyły się gwałtownie, stał w nich ciemnowłosy
chłopak z wyciągniętą dłonią, na której leżał jakiś papier.
Rudowłosa wywęszyła okazję do
ucieczki z przedziału. Chciała pójść do sprawców problemów na
ich oknach i doprowadzić te problemy do definitywnego końca.
Prześlizgnęła się obok chłopca próbującego donieść jej
przyjacielowi przesyłkę i nie zważając na 'rozsądny' głos Luny,
pobiegła prosto w stronę wagonu domu węża.
Nie było wielkiego tłumu, co rusz
przewijał się tylko pojedynczy uczeń, którego zdolna była
odepchnąć bez żadnego problemu. Nawet nie zwracała na to uwagi,
myślała tylko o tym, by zrobić jak największą burdę bandzie
Malfoya.
Dotarła do wagonu Ślizgonów,
pozostało jej już tylko znalezienie winowajców. Nie zawracała
sobie głowy pukaniem, po prostu otwierała kolejne drzwi, patrzyła
kto tam siedzi i co robi, a gdy uznawała, że 'jest czysto', szła
dalej. Dopiero siódmy odwiedzony przez nią przedział okazał się
być tym właściwym.
Na jednym z siedzeń miejsce zagrzewał
niepodważalny król wszystkich Ślizgonów – Draco Malfoy, którego
skronie były masowane przez zgrabne dłonie wielbiącej go po wsze
czasy Pansy Parkinson. Na siedzeniu naprzeciwko, Ginny dostrzegła
jednego ze Slytherinowskich przystojniaków – Blaise'a Zabiniego.
Ten ostatni chyba bawił się w
mugolskiego chemika, gdyż dookoła niego znajdowało się mnóstwo,
ale to mnóstwo kolorowych, bulgoczących substancji. Z różnymi
zapachami.
Ten widok nie uspokoił Ginewry,
przeciwnie, stała teraz oko w oko ze sprawcą wybuchów, plam i
smrodów w jej przedziale. I śmiał tworzyć kolejną broń!
-Zabini. - syknęła mierząc go
nienawistnym spojrzeniem.
Chłopak zupełnie się nie przejął,
odstawił jedynie swoją robotę.
-Blaise, załatw to proszę na
zewnątrz, nie zamierzam gościć Wesleyówny w naszym przedziale. -
powiedział sucho Malfoy mierząc dziewczynę od stóp do głów.
Ginny poczerwieniała. Ze złości
rzecz jasna.
-Już, już. - wywołany przez Dracona
chłopak wstał, otrzepał spodnie i minął zaskoczoną dziewczynę
w drzwiach.
-A ty dokąd?! - zerwała się zdając
sobie sprawę z sytuacji.
-Tutaj. Słyszałaś. Nie chcę burdy
we własnym przedziale. - odparł opierając się o ścianę.
-A mi w moim to już możesz burdę
robić?! - postąpiła krok do przodu, drzwi zdążyły się za nią
zamknąć.
-No, najwyraźniej. - uśmiechnął się
wrednie.
-Ty mały, podły...
Nic nie było w stanie utrzymać Ginny.
Rzuciła się na niego z pięściami. Biła na oślep, nie zważając
na to w co trafia. I tu był jej błąd.
Chłopak z początku zwyczajnie nic nie
robił tylko śmiał się pod nosem. Ale wyczuwszy odpowiednią
okazję złapał rudowłosą za nadgarstki, obrócił ją, zupełnie
jak w tańcu tak, by stała tyłem do niego oplatając w dodatku
brzuch ramionami. Uśmiechnął się szerzej.
-A może chciałem po prostu zwrócić
Twoją uwagę? - szepnął jej do ucha.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, lekko
poczerwieniała, przechyliła głowę by móc go widzieć. Zastygła,
nie mogła się wyrywać. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie
wiedziała co. Chłopak zaczął nachylać się w jej stronę,
patrzyła na niego, ale była na tule oszołomiona, by nie móc się
ruszyć. Przymknęła oczy.
Czuła jego zapach, drogie perfumy,
ciepło. Podobało jej się to, podobało bardzo.
-Ja nie wierzę, Wesley z Zabinim! -
Wykrzyknął ktoś w pewnym momencie.
Odsunęli się od siebie jak oparzeni.
Ginny zdawała sobie sprawę, że jej twarz może się trochę zlewać
z włosami, patrzyła na autora tamtych słów i denerwowała się
bardziej.
-Smith! - warknęła pod nosem.
-Ale będą jaja jak to opowiem! -
Zachariasz Smith wciąż się śmiał. - Mogłem zrobić zdjęcie...
Zróbcie to jeszcze raz!
Podczas gdy rudowłosa wewnętrznie
szalała ze złości, ciemnoskóry stał spokojnie i mierzył
chłopaka pustym wzrokiem.
-Nic nikomu nie opowiesz. - syknęła
-Miałbym stracić taką okazję?!
Marzenie!
-Bo nie będziesz miał okazji. -
wyciągnęła różdżkę.
-A co ty mi możesz zrobić, Ginny? -
Smith założył ręce na piersi.
-Jeszcze się przekonasz.
Wycelowała w jego stronę, powiedziała
zaklęcie.
A profesor Slughorn właśnie wybrał
się na przechadzkę.
~~~
-Więc, jak to się stało, że
Slughorn Cię tu zaprosił? - Harry i Neville patrzyli na swoją
przyjaciółkę lekko zakłopotani. Przecież on zapraszał tylko
tych, którzy mieli bogatych lub sławnych krewnych. Wiadomo, takich
jak oni, Cormac czy Zabini. Ale żeby Ciebie, Ginny?
-Zobaczył jak rzucam urok na
Zachariasza Smitha. No wiesz, tego kretyna z Hufflepuffu, był z nami
w GD.
-Czemu to zrobiłaś?
-Yy... On wciąż wypytywał mnie o to,
co się wydarzyło w ministerstwie, w końcu się wkurzyłam. -
wzruszyłam ramionami. - Ale nie ważne, muszę iść. Jestem
umówiona.
-Z kim?
-Yy. Z Luną, oczywiście.
~fin~
*„Srebrna trójca” - tu: Ginny,
Luna, Neville.
Wiem, że obiecałam to już dawno temu, a teraz wstawiam takie no nie na tyle dobre, bym była zachwycona. Ale no tak to widziałam i nie chciałam dłużej przetrzymywać, więc zostaje ;)
Mam nadzieję, że Ci się spodoba, Rose ;*
tytuł jest cytatem z piosenki Lany Del Rey - Summertime Sadness ;]
Świetne <3 Bardzo ciekawie wplotłaś wątek z Zabinim i Ginny do kanonu. Byłam w szoku, bardziej spodziewałabym się tego na jej szóstym roku, a tu takie coś xD Jestem pod wrażeniem :D Tylko nie do końca rozumiem słowa 'burda' xd
OdpowiedzUsuń