Wzrok żadnej z dziewczyn nie przykuwał
tak jego uwagi jak jej. Przecież one wszystkie miały na co patrzeć,
on zwyczajnie to wiedział i akceptował przyjmując na siebie
wszystkie konsekwencje. Ale żadnej z nich nigdy nie zatrzymał u
swego boku na dłużej. Dlaczego? Miały zbyt dużo pigmentu.
A przynajmniej tak to nazywał.
Lubił kolory bez ubarwiaczy, wbrew
pozorom „tapeta” na twarzy kobiety odstraszała go prawie tak
bardzo jak nieczysta krew. Kolory mugoli były bardzo mocno
rozdrobnione w wodzie, szlam tylko trochę mniej, półkrwi – co
chyba było logicznie zawarte w nazwie - do połowy, a więc jedynie
czystokrwiści mogli się pochwalić prawdziwą, mocną warstwą
barw.
Takie kolory w opisywaniu niewiele się
różniły, szmaragd Pottera nie był tak mocny jak szmaragd jednej
ze Ślizgonek – Izabeli, która teoretycznie kolorystycznie bardzo
przypadała mu do gustu, jednak ten szmaragd zbyt przypominał
szmaragd Pottera. Nie był niczym wyjątkowym. Zatem nie był w
stanie spełnić jego wymagań.
-Co to jest?
-Okulary. Dzięki nim możesz widzieć
gnębiwtryski.
-Czym są gnębiwtryski?
-To magiczne stworzenia, które wlatują
nam przez uszy i mieszają w głowie.
-Jakiego są koloru?
-Spójrz na moją głowę i zobacz.
Jest ich tam pełno.
-Niczego tam nie widzę.
-Zatem nie mają koloru.
-Nie istnieje nic bez koloru.
-Tak więc łamią zasady.
Stał z pędzlem w ręku nie wiedząc
co dokładnie miałby zrobić. Zamknął oczy. Jak miał je
namalować? W jaki sposób? Nie ma takiej farby, która nie miałaby
koloru. Ale ta rozmowa dała mu zbyt wiele do myślenia.
-Co malujesz? - Pansy oparła się
mocno o ścianę.
-Coś, czego nie widzę. - odarł
głośno wzdychając.
-Draco, czy Ty się dobrze czujesz?
-Nie. - odparł i odszedł od płótna.
Schował pędzel do kieszeni i wyszedł z pokoju.
-Jak mam je namalować?
-A po co chcesz je malować?
-Po prostu chcę. Jakiego koloru mam
użyć?
-One nie mają koloru.
-Więc jak?
-Pozostaw czyste płótno.
-To znaczy biały?
-Nie. Bez koloru.
Malował czarną farbą, dodawał
trochę zieleni i żółci starając się pozostawić jak najwięcej
pustych malutkich plamek dookoła.
-Malujesz gwiazdy na Ziemi? - Blaise
spojrzał na niego z politowaniem.
-Nie. Maluję to, co siedzi mi w
głowie. To coś, co wleciało prosto przez uszy i nie pozwala mi o
niej zapomnieć.
-Chcę Cię namalować.
Dziewczyna spojrzała na niego i powoli
wstała od stołu.
-A jak chcesz to zrobić? - zapytała
ciepło.
-Nie jestem pewien. - odparł. - Ale
chyba pozwolisz mi spróbować.
Zaśmiała się zaciekawiona, po czym
pozwoliła się złapać za rękę i wyszła tak z nim z Wielkiej
Sali ignorując zazdrosne spojrzenia dziewczyn oraz pełne zdziwienia
tudzież pogardy kierowane przez jej czy też jego przyjaciół.
Udali się prosto do lochów
Slytherinu, przemknęli przez pokój wspólny i dotarli do
dormitorium Dracona. Zamknął drzwi na wypadek nieproszonych gości
(których był w tym momencie bardziej niż pewien) i tak dla
pewności rzucił zaklęcie wyciszające (jakby chcieli się
wydzierać, by ich wpuścił).
Blondynka usiadła swobodnie na jego
łóżku i rozejrzała się dookoła. Uśmiechnęła się.
-Ładnie tu. - powiedziała. - Zawsze
myślałam, ze lochy są bardziej ciemne.
Skinął lekko głową i podszedł do
płótna ustawionego naprzeciw łóżka.
-Jaki jest Twój ulubiony kolor? -
zapytał zerkając na nią.
-Żółty. - odparła. - A Twój?
-Srebrny.
Pędzel szybko zrobił się żółty,
ale nie bardzo wiedział co miałby nim przekazać. Nie chciał
malować portretu, nie takiego zwykłego – to mógł zrobić każdy
malarz nawet mugolski i nawet z ulicy. To nie była dobra droga.
-Jak chcesz mnie namalować? - zapytała
przechylając lekko głowę i obserwując pędzel.
-Nie wiem. - odparł całkiem poważnie.
- Nie wiem jakiego koloru użyć.
-Musi to być jeden kolor?
-Jeden wiodący. Każdy ma jakiś kolor
wiodący.
-Jaki masz Ty?
-Szary.
-Bzdura. - wywróciła oczami.
-Co?
-Bzdura. - powtórzyła. - Na pewno nie
szary. A przynajmniej szary nie jest wiodący.
-Więc jaki w Twoim mniemaniu?
-To proste. - pokręciła głową. -
Przy swoich przyjaciołach jesteś złoty, dla kobiet jesteś
zimno-błękitny, dla rodziców jesteś zielony, dla Sam-Wiesz-Kogo
jesteś szary, a dla Harry'ego jesteś czarny.
-A reasumując?
-Namaluj to co widzisz, Draco. - Luna
poprawiła włosy. - Są takie przedmioty, które mają nieco więcej
niż jeden kolor.
Prychnął pod nosem i na jego pędzlu
pojawił się różowy kolor. Nie był przekonany, zupełnie nie był
przekonany, ale od czegoś zacząć musiał. A ona miała w sobie coś
z różu, taka delikatna, kochająca...
Patrzył na nią, myślał o niej i
nawet nie zauważał koloru na jego pędzlu powoli się zmienia. Spoglądał na płótno, ale nie zwracał na to uwagi. Linie nie
mogły być proste, jej włosy zostawił przezroczyste (na cześć
gnębiwtrysków), a kolory zmieniały się co chwilę.
Delikatna, wrażliwa, pomocna...
Pełna intuicji i uczuć...
Spostrzegawcza, pełna wyobraźni...
Inna niż wszystkie.
Dopiero przy ostatnim pociągnięciu
pędzla zmarszczył brwi. Kolory się zmieniały.
Był róż, wrzos, fiolet, błękit,
czerń, granat i ten kawałek pustki na jej włosach.
To nie był portret, rysunek obejmował
dziewczynę siedzącą na jego łóżku, siedzącą w ciemnym
otoczeniu i jaśniejącą na jego tle.
Blondynka wstała, obejrzała jego
dzieło i uśmiechnęła się lekko.
-Chyba Ci się udało. - stwierdziła
nieco rozbawiona. - Można by powiedzieć, że to ametyst, mój ulubiony kamień. Jest wyjątkowy, ludzie twierdzą, że fioletowy,
ale to nie jest do końca prawda.
Może być też różowy czy
niebieski... Łączy.
-Jesteś ametystem. - stwierdził.
-Wychodzi na to, że tak. - skinęła
głową.
Spojrzał na obraz jeszcze raz. Widział
na nim dziewczynę mocno odznaczającą się na tle, o której mógł
powiedzieć więcej, niż tylko jeden kolor. I wiedział, że mu się
udało.
-Namaluj mnie. - powiedział po chwili
spoglądając na nią i podając jej pędzel.
-Nie potrafię. Nikt naprawdę tego nie
potrafi.
-Co to znaczy?
-Jesteś wyjątkowy. Twoje maski są
wyjątkowe. Jeszcze tego nie zauważyłeś?
-Czego miałbym nie zauważyć?
-Jesteś lustrem, Draco. A namalować
idealnie lustro, to rzecz niewykonalna nawet w świecie czarów.
~fin~
W końcu udało mi się napisać ostatnią część tego opowiadania. Jestem z niego zadowolona, uwielbiam kolory i rzeczy, które od tych kolorów odbiegają ;>
Wiem, że długo mnie nie było i za to przepraszam, ale plan zajęć nieco mi się zmienił, staram się też ćwiczyć regularnie, więc mam mniej czasu na pisanie, nad czym bardzo ubolewam. Nie wiem kiedy się pojawi coś następnego, ale myślę, że nie będziecie na to czekać więcej niż 2 tygodni ;]
Wiem, że długo mnie nie było i za to przepraszam, ale plan zajęć nieco mi się zmienił, staram się też ćwiczyć regularnie, więc mam mniej czasu na pisanie, nad czym bardzo ubolewam. Nie wiem kiedy się pojawi coś następnego, ale myślę, że nie będziecie na to czekać więcej niż 2 tygodni ;]
Wow, świetne :D
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania xD