niedziela, 12 kwietnia 2015

Fair play.


-Wszyscy gotowi? Zaraz rozpocznie się wydarzenie tego sezonu, nie licząc oczywiście odkrycia nowej formy chraptaka płaskonogiego. Mecz Gryfoni kontra Ślizgoni! Nagrodą jest puchar Quidditcha, wszyscy zawodnicy są na pewno zestresowani, więc wspomóżcie ich gromkimi brawami! - mówiła do mikrofonu Luna Lovegood pod czujnym okiem profesor McGonnagall.

Już po jej wprowadzającym przemówieniu zawodnicy pojawili się na boisku.

Ubrani w szkarłatne stroje Gryfoni oraz odziani w zieleń Ślizgoni.

-To ma być ładna i czysta gra. - dodała jeszcze pani Hooh patrząc bardziej w stronę szukającego Slytherinu. Ten uśmiechnął się jednym kącikiem ust.

Harry Potter i Draco Malfoy uścisnęli sobie ręce, jak przystało na kapitanów przeciwnych drużyn. Za nimi znajdowały się takie osoby jak Ginny Weasley, Blaise Zabini, Ron Weasley, Vincenty Crabbe, Katie Bell czy Gregory Goyle.*

-Uwaga! Wszyscy przygotowani? - usłyszeli głos komentatorki i ustawili się na pozycjach. - I ruszyli!

Kafel w locie. Tłuczki w locie. Brak znicza.

Draco i Harry wzlecieli wysoko nad arenę, by porobić kilka kółek z daleka od niebezpiecznej gry.

-Ginny przejmuje kafla i pędzi niczym ględalek niepospolity! Mija obrońcę Slytherinu, wykonuje zamach i... 10 punktów dla Gryffindoru po kilkunastu sekundach meczu! Brawo dla Ginny! - Luna zaklaskała w ręce, a publiczność chętnie (przynajmniej połowa) jej zawtórowała.

Rudowłosa delikatnie się uśmiechnęła i wróciła na swoją pozycję pokazując kciuk w górze.

Napastnik Slytherinu tylko uniósł brwi.

-Katie Bell ma Kafla, ale ałłł... to musiało boleć. Jeden z pałkarzy Slytherinu mocno pokazał jak bolesne może być użycie tłuczków. Piłkę przejmują Ślizgoni. Cassius Warrington podaje do Vaisey'a, który przerzuca kafla nad Ronem Weasleyem, kafel leci jednak poza obręcze, ale! Łapie go Blaise Zabini i strzela trafnie. Ślizgoni zyskują 10 punktów, mamy więc remis.

Ciemnoskóry zaśmiał się patrząc na Rona, po czym odwrócił wzroku. Uniósł kciuk w górę.

-Blaise nie próżnuje! Od razu zabiera piłkę Demelzie, odpycha mocno Rona, nieładnie, oj nieładnie, i dodaje do punktacji Slytherinu kolejne 10 punktów.

Zabini ukłonił się delikatnie w stronę wiwatujących kibiców Slytherinu, po czym uniósł w górę palec wskazujący i środkowy.

Minęło kilka minut, kilka bramek, jednak znicz wciąż się nie pojawiał. Był remis - 70 do 70.

-Piłkę przejmuje Demelza Robins, oddaje kafla Ginny, ale... O, coś złotego! Pojawił się znicz! - zaśmiała się blondynka.

Nie trzeba było dwa razy powtarzać.

Pojawienie się małej piłeczki spowodowało prawdziwy gwar na trybunach. Z powietrza wystartowali jak dzicy Draco Malfoy i Harry Potter, ramię w ramie, w kierunku złotej piłeczki.

-Idą łeb w łeb! Ale nie możemy zapomnieć o grze. Ginny jest już przy bramce Ślizgonów, mija obrońce, strzela i... Ooo nie! Co tam robił Blaise Zabini?

-Nie tym razem. - powiedział chłopak.

-Jesteś tego pewny? - odparła rudowłosa.

-Jak zawsze.

-Ginny łapie ponownie kafla, zamachuje się i... znowu obronił! Blaise jest ewidentnie w dobrej formie i to na każdą pozycję.

-Panno Lovegood! - oburzyła się profesor McGonnagall słysząc śmiechy ze strony publiczności.

-Macie nieczyste myśli. - pokręciła głową blondynka. - Blaise złapał kafla i ruszył w stronę bramki Gryfonów z Ginny na ogonie. Harry i Draco wzlecieli wysoko w powietrze szukając znicza. Wszystko się może wydarzyć. Oh, nie wiem jak to się stało, ale Ginny ma kafla! Blaise leci tuż obok niej!

-Nie pozwolę Ci. - powiedział chłopak.

-Nie masz nic do powiedzenia. - zaśmiała się dziewczyna.

-Jednak mam. Troszkę Cię już poznałem i wiem, że masz łaskotki. - powiedział, wychylił się, wyciągnął rękę, która powędrowała w okolice żeber panny Weasley.

Dziewczyna najzwyczajniej w świecie zaczęła się śmiać, a z jej rąk wypadł kafel.

-Kretyn. Jak mogłeś? - mruknęła nurkując po zgubioną piłkę.

-To nie jest faul, tylko przemyślane zagranie. I nie mogłem pozwolić byś miała na koncie więcej bramek niż ja. - odparł Ślizgon lecąc tuż za nią.

W tym właśnie momencie dwie postaci runęły na ziemię ramię w ramię. Dosłownie. Prawa dłoń blondyna i lewa dłoń bruneta były złączone, co wywołało dziwne dźwięki ze strony publiczności. Dopiero po chwili wyleciał z nich złoty znicz.

-Koniec meczu! - krzyknęła Luna. - Wygląda na to, że obaj panowie złapali znicza, więc najsprawiedliwiej będzie podzielić punkty za jego złapanie na pół i dodać do punktów drużyn. Tak więc Gryffindor ma teraz 145 punktów i Slytherin także 145 punktów! A więc remis!

-Ty kretynie! - prychnęła Ginny. - Gdybyś mnie nie łaskotał zdobyłabym bramkę i byśmy wygrani.

-Kochana, dziwię się, że chodząc ze mną jeszcze nie załapałaś, że opłacalne jest używanie iście Ślizgońskich metod.



~fin~

* Nieco zmieniłam skład reprezentacji Slytherinu. Draco jest szukającym i zarazem kapitanem, a zamiast Urquhart'a (prawdziwego kapitana i ścigającego) Ślizgoni mają Blaise'a Zabiniego.

Takie małe, krótkie coś. Jakoś tak chciałam napisać coś o Ginny i Zabinim i tak jakoś coś w ten deseń wpadło mi do głowy. Po raz pierwszy musiałam opisać mecz, nie uważam się za dobrą w tej dziedzinie, ale też można poćwiczyć. Piękna pogoda, więc lecę na spacer. Do zobaczenia ;)

3 komentarze:

  1. Świetnie ;). Nie jestem może fanką Ginny i Blaise'a, ale podobało mi się. Co do opisu meczu, nie mam zastrzeżeń. Dobrze, że nie zrobiłaś tego za zasadzie co wers to gol i gol. Sama scena z głównymi bohaterami urocza. Co powiesz na miniaturkę z Ronem? Oby następna była równie szybko co ta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Ronem? Czemu nie. Masz coś konkretnego na myśli? ;)

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc liczę na twoja pomysłowość. Może dodasz nową postać?

    OdpowiedzUsuń