-Wszyscy gotowi? Zaraz rozpocznie się
wydarzenie tego sezonu, nie licząc oczywiście odkrycia nowej formy
chraptaka płaskonogiego. Mecz Gryfoni kontra Ślizgoni! Nagrodą
jest puchar Quidditcha, wszyscy zawodnicy są na pewno zestresowani,
więc wspomóżcie ich gromkimi brawami! - mówiła do mikrofonu Luna
Lovegood pod czujnym okiem profesor McGonnagall.
Już po jej wprowadzającym
przemówieniu zawodnicy pojawili się na boisku.
Ubrani w szkarłatne stroje Gryfoni
oraz odziani w zieleń Ślizgoni.
-To ma być ładna i czysta gra. -
dodała jeszcze pani Hooh patrząc bardziej w stronę szukającego
Slytherinu. Ten uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
Harry Potter i Draco Malfoy uścisnęli
sobie ręce, jak przystało na kapitanów przeciwnych drużyn. Za
nimi znajdowały się takie osoby jak Ginny Weasley, Blaise Zabini,
Ron Weasley, Vincenty Crabbe, Katie Bell czy Gregory Goyle.*
-Uwaga! Wszyscy przygotowani? -
usłyszeli głos komentatorki i ustawili się na pozycjach. - I
ruszyli!
Kafel w locie. Tłuczki w locie. Brak
znicza.
Draco i Harry wzlecieli wysoko nad
arenę, by porobić kilka kółek z daleka od niebezpiecznej gry.
-Ginny przejmuje kafla i pędzi niczym
ględalek niepospolity! Mija obrońcę Slytherinu, wykonuje zamach
i... 10 punktów dla Gryffindoru po kilkunastu sekundach meczu! Brawo
dla Ginny! - Luna zaklaskała w ręce, a publiczność chętnie
(przynajmniej połowa) jej zawtórowała.
Rudowłosa delikatnie się uśmiechnęła
i wróciła na swoją pozycję pokazując kciuk w górze.
Napastnik Slytherinu tylko uniósł
brwi.
-Katie Bell ma Kafla, ale ałłł... to
musiało boleć. Jeden z pałkarzy Slytherinu mocno pokazał jak
bolesne może być użycie tłuczków. Piłkę przejmują Ślizgoni.
Cassius Warrington podaje do Vaisey'a, który przerzuca kafla nad
Ronem Weasleyem, kafel leci jednak poza obręcze, ale! Łapie go
Blaise Zabini i strzela trafnie. Ślizgoni zyskują 10 punktów, mamy
więc remis.
Ciemnoskóry zaśmiał się patrząc na
Rona, po czym odwrócił wzroku. Uniósł kciuk w górę.
-Blaise nie próżnuje! Od razu zabiera
piłkę Demelzie, odpycha mocno Rona, nieładnie, oj nieładnie, i
dodaje do punktacji Slytherinu kolejne 10 punktów.
Zabini ukłonił się delikatnie w
stronę wiwatujących kibiców Slytherinu, po czym uniósł w górę
palec wskazujący i środkowy.
Minęło kilka minut, kilka bramek,
jednak znicz wciąż się nie pojawiał. Był remis - 70 do 70.
-Piłkę przejmuje Demelza Robins,
oddaje kafla Ginny, ale... O, coś złotego! Pojawił się znicz! -
zaśmiała się blondynka.
Nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Pojawienie się małej piłeczki
spowodowało prawdziwy gwar na trybunach. Z powietrza wystartowali
jak dzicy Draco Malfoy i Harry Potter, ramię w ramie, w kierunku
złotej piłeczki.
-Idą łeb w łeb! Ale nie możemy
zapomnieć o grze. Ginny jest już przy bramce Ślizgonów, mija obrońce, strzela i... Ooo nie! Co tam robił Blaise Zabini?
-Nie tym razem. - powiedział chłopak.
-Jesteś tego pewny? - odparła
rudowłosa.
-Jak zawsze.
-Ginny łapie ponownie kafla, zamachuje
się i... znowu obronił! Blaise jest ewidentnie w dobrej formie i to
na każdą pozycję.
-Panno Lovegood! - oburzyła się
profesor McGonnagall słysząc śmiechy ze strony publiczności.
-Macie nieczyste myśli. - pokręciła
głową blondynka. - Blaise złapał kafla i ruszył w stronę bramki Gryfonów z Ginny na ogonie. Harry i Draco wzlecieli wysoko w
powietrze szukając znicza. Wszystko się może wydarzyć. Oh, nie
wiem jak to się stało, ale Ginny ma kafla! Blaise leci tuż obok
niej!
-Nie pozwolę Ci. - powiedział
chłopak.
-Nie masz nic do powiedzenia. -
zaśmiała się dziewczyna.
-Jednak mam. Troszkę Cię już
poznałem i wiem, że masz łaskotki. - powiedział, wychylił się,
wyciągnął rękę, która powędrowała w okolice żeber panny
Weasley.
Dziewczyna najzwyczajniej w świecie
zaczęła się śmiać, a z jej rąk wypadł kafel.
-Kretyn. Jak mogłeś? - mruknęła
nurkując po zgubioną piłkę.
-To nie jest faul, tylko przemyślane
zagranie. I nie mogłem pozwolić byś miała na koncie więcej bramek niż ja. - odparł Ślizgon lecąc tuż za nią.
W tym właśnie momencie dwie postaci
runęły na ziemię ramię w ramię. Dosłownie. Prawa dłoń
blondyna i lewa dłoń bruneta były złączone, co wywołało dziwne
dźwięki ze strony publiczności. Dopiero po chwili wyleciał z nich
złoty znicz.
-Koniec meczu! - krzyknęła Luna. -
Wygląda na to, że obaj panowie złapali znicza, więc
najsprawiedliwiej będzie podzielić punkty za jego złapanie na pół
i dodać do punktów drużyn. Tak więc Gryffindor ma teraz 145
punktów i Slytherin także 145 punktów! A więc remis!
-Ty kretynie! - prychnęła Ginny. -
Gdybyś mnie nie łaskotał zdobyłabym bramkę i byśmy wygrani.
-Kochana, dziwię się, że chodząc ze
mną jeszcze nie załapałaś, że opłacalne jest używanie iście
Ślizgońskich metod.
~fin~
.
* Nieco zmieniłam skład reprezentacji Slytherinu. Draco jest szukającym i zarazem kapitanem, a zamiast Urquhart'a (prawdziwego kapitana i ścigającego) Ślizgoni mają Blaise'a Zabiniego.
Takie małe, krótkie coś. Jakoś tak chciałam napisać coś o Ginny i Zabinim i tak jakoś coś w ten deseń wpadło mi do głowy. Po raz pierwszy musiałam opisać mecz, nie uważam się za dobrą w tej dziedzinie, ale też można poćwiczyć. Piękna pogoda, więc lecę na spacer. Do zobaczenia ;)
Świetnie ;). Nie jestem może fanką Ginny i Blaise'a, ale podobało mi się. Co do opisu meczu, nie mam zastrzeżeń. Dobrze, że nie zrobiłaś tego za zasadzie co wers to gol i gol. Sama scena z głównymi bohaterami urocza. Co powiesz na miniaturkę z Ronem? Oby następna była równie szybko co ta.
OdpowiedzUsuńZ Ronem? Czemu nie. Masz coś konkretnego na myśli? ;)
UsuńSzczerze mówiąc liczę na twoja pomysłowość. Może dodasz nową postać?
OdpowiedzUsuń